Czasem zdarza mi się (pod wpływem chwili) zdecydować się na użycie piekarnika, by dostarczyć sobie odrobiny słodyczy. Tym razem padło na babkę-zebrę, która jest dobrym pomysłem, gdy masz za mało czasu, a chcesz coś dobrego.
Od razu powiem – ta nie udała się idealnie. Była odrobinę zbyt zbita i lekko pękła od temperatury, ale ciągle smakowała odpowiednio. Może to kwestia mąki, może samego piekarnika, lub – jakby nie patrzeć – braku doświadczenia z tym konkretnym przepisem. Nie ma jednak co się zrażać, następna będzie tylko lepsza 😉
Przepis:
400 gram mąki pszennej
1.5 szklanki cukru
4 jaja
1 szklanka oleju słonecznikowego
0.5 szklanki ciepłej, przegotowanej wody (moim zdaniem 3/4 szklanki)
3 łyżeczki proszku do pieczenia
2 kopiate łyżki kakao
ew. cukier waniliowy
Do tego: mikser (najlepiej z misą), forma do babki, piekarnik 😉 Przy odrobinie szczęścia wszystko powinniśmy mieć na miejscu.
Wykonanie:
Jaja z cukrem ucieramy mikserem na puszystą masę, jak kogel-mogel. Ważne, by nie było czuć grudek cukru. Potem dodajemy wody przegotowanej, a następnie stopniowo po łyżce mąki wymieszanej uprzednio z proszkiem do pieczenia. Na końcu dodajemy olej (wszystko oczywiście mieszamy mikserem, bo tak i miło, i prosto).
Trochę ponad połowę tak przygotowanej masy wlewamy do podłużnej formy, a do reszty dodajemy kakao, mieszamy i wlewamy na jasną masę. Można trochę się pobawić i wlewać naprzemiennie, przez co będziemy mieli tytułową zebrę, ale miało być prosto, prawda?
Całość pieczemy około 50 minut w 150 stopniach (przy moim piecu, jak się okazuje – przy 140). Pod koniec pieczenia warto sprawdzić patyczkiem, czy „już”, czy też „jeszcze chwilkę”.
Smacznego
1 Comment
Tak tylko zaznaczę, że siostra robiła ciasto na zasadzie „wrzucam wszystko do miksera, zobaczymy co z tego wyjdzie” – i też wyszło 🙂