W ostatni weekend mieliśmy okazję z małżonką wziąć udział w pikniku organizowanym przez znajomą firmę nauki jazdy oraz odbyć szkolenia w Ośrodku Doskonalenia Techniki Jazdy w Krośnie. Okazało się, że to całkiem przyjemny i pożyteczny sposób na weekend. Daje dużo frajdy i dużo wiedzy.

W szkoleniu braliśmy udział z własnymi samochodami, dzięki czemu dowiedzieliśmy się jak zachowują się nasze auta (i my sami) w trudnych i nagłych sytuacjach. Sprawdzaliśmy się w symulatorze dachowania (tutaj dobrze, że jadłem lekkie śniadanie), nagłego uderzenia, ważyliśmy na specjalnej wadze przeciążeń (przy 90 km/h ważę jakieś 25 ton, czyli jak niezła ciężarówka).  Potem była dawka teorii, szczególnie jeśli chodzi o odpowiednią pozycję za kółkiem + trzymanie kierownicy, a następnie czysta praktyka.

Wśród atrakcji mieliśmy m.in. slalomy na mokrej nawierzchni, awaryjne hamowania z większych prędkości na płycie poślizgowej, hamowania na łuku na mokrym, czy też omijanie nagłej przeszkody (tutaj pojawiającej się jako nagła fontanna tuż przed maską). No i najfajniejsze dla mnie – symulacja uderzenia bocznego przy około 50 km/h. W moim samochodzie nie robiło to dużego problemu (długie auto, w dodatku z dużą ilością elektroniki), więc dostałem do dyspozycji Suzuki Swift, w którym cała elektronika, w tym ABS, zostały kompletnie wycięte. Jazda w trudnych warunkach, bez elektroniki powodowały, że uśmiechałem się od ucha do ucha, niezależnie od tego, jak kończyło się ratowanie (co widać na filmiku poniżej).

Na koniec była zabawa na trolejach – też super przyjemne. Całość otwiera oczy, pozwala się poprawić  – tym bardziej, że nad wszystkim czuwa człowiek, który poświęcał odpowiednio czasu i uwagi każdemu z nas – od właśnie pozycji za kołem (fotel mi trochę przestawił, tłumacząc pewne elementy bezpieczeństwa i możliwości reakcji na różne sytuacje na drodze), przez ułożenie rąk na kierownicy, no i informując jak zachowywać się w konkretnych momentach na drodze.

Ścigam się trochę online na różnych symulatorach wyścigowych czy rajdowych, ale wizyta w ośrodku szkolenia techniki jazdy była zupełnie odmiennym doświadczeniem. Przed komputerem wiesz, czego można się spodziewać (zwykle), no i reakcje pochodzą od oka i od rąk na kierownicy. Za kółkiem samochodu czujesz wszystko całym ciałem (a szczególnie zadkiem), więc jest kompletnie inaczej. No i w moim przypadku doszedł jeszcze temat odzwyczajenia od ręcznej skrzyni biegów (3 lata z automatem), ale tutaj w miarę szybko zaczęły wracać reakcje.

Bardzo mocno polecam, my bawiliśmy się wybornie. Na kolejny piknik też się zabierzemy, bo zawsze jest czego się pouczyć i co poprawić. Jeśli macie w okolicy możliwość wzięcia udziału w szkoleniu – spróbujcie. Jak jesteście z moich okolic – odezwijcie się do OSK DeL Damian Łuszcz, pewnie będzie coś organizował. Ew. zostaje bezpośredni kontakt z ODTJ Krosno.

Write A Comment